Kajol Devgan

Bhuvan

Motyw Romea i Julii po raz kolejny w kinie Indyjskim. Kavita (Kajol) najbardziej w swoim życiu kocha telewizor. Kiedy ten dostaje dziwnej przypadłości (sam zmienia kanały), postanawia oddać go do naprawy. Tak spotyka Aklakha (Vikas Bhalla). Wymówienie jego imienia jest zadaniem ponad jej siły, ale para oczywiście zakochuje się w sobie. Wszystko byłoby jak w raju, gdyby nie to, że Kavita i Aklakh należą do rodzin zwalczających się gangów.

Okropny film... Nie oczekiwałem od niego zbyt wiele. Ot, zwykłej rozrywki w oldschoolowym stylu. Niestety, nie dostałem nawet tego. Jest kilka zajmujących elementów, ale nie składają się one na całość. Całkiem nieźle wypadły teledyski, obciachowe jak zwykle w latach 90., ale bardzo przyjemne. Sceny walk do złudzenia przypominają Tollywood. Są nawet maczety. Wink

Więcej plusów znaleźć nie potrafię. Nawet aktorzy się nie popisali. A przecież obok Vikasa Bhalla, który wygląda i gra jak skrzyżowanie SRK i z Akshay'em Kumarem, gra nie byle kto, bo sam Dharmendra i wspominana już Kajol. Niestety i oni byli bezbarwni.

Scenariusz logiką nie grzeszy, co niestety mocno daje się we znaki. W ciągu ostatnich 30 minut filmu dzieją się takie rzeczy, że trudno się połapać. Raz kogoś zabijają, za chwilę ten ktoś żyje i ma się dobrze, postacie znikają nagle z ekranu na długi czas, by potem pojawić się jak Filip z konopii (indyjskich). Kocham absurd, ale tutaj jest to raczej nieudolność twórców niż zamierzony efekt.

Podsumowując: tylko dla FANAAtycznych fanów Kajol i/lub Dharmendry. Jeżeli komuś uda się dostrzec w tym filmie coś godnego uwagi, to proszę mnie uświadomić. Ja niestety niczego takiego nie widzę.

Slajdowisko zdjęć w rytm muzyki: [link widoczny dla zalogowanych]